Pivot w domu I W biurze
Mogę się założyć, że znacznej części bardziej świadomych użytkowników komputera hasło pivot kojarzy się z jednym z najbardziej przydatnych narzędzi arkusza kalkulacyjnego, czyli tabelą przestawną. Dziś chciałbym skupić się na innym, bardziej naturalnym znaczeniu tego słowa, rozumianego jak punkt zwrotny. Taka interpretacja pozwala zrozumieć dlaczego w ciągu ostatnich kilku miesięcy aż 2 nowe produkty Microsoft mają “pivot” w swej nazwie. Pierwszy z nich to Live Labs Pivot, kolejny krok w ewolucji interfejsu opartego o technologię SeaDragon. Pomysł znany już choćby z pptPlex, Deep Zoom czy CoolIris, tym razem pozwala na niestandardowe, ale spójne i intuicyjne z perspektywy użytkownika podejście do nawigacji pomiędzy zbiorami danych. O jego uniwersalności świadczyć mogą dostarczane wraz z programem, przykładowe kolekcje. Znaleźć tu możemy między innymi zestawienie nowych modeli samochodów, zimowych medalistów olimpijskich (niestety nie uwzględniających jeszcze Vancouver), rasy psów, przywódców politycznych na pozycjach jogi (sic!) kończąc.
Oprócz samej przyjemności z obcowania z danymi (ta zbitka słów brzmi trochę dziwnie, przyznacie), zwróćcie uwagę, jak bardzo Pivot zintegrowany jest z siecią WWW, wyręczając w tym względzie przeglądarkę. Być może tak właśnie już niedługo wyglądać będzie nawigacja w internecie?
Natomiast wszystkich myślących o danych w bardziej konwencjonalny sposób :) zachęcam do sięgnięcia po PowerPivot, darmowe rozszerzenie do Excela w wersji 2010. Nazwa mówi właściwie sama za siebie. To taka tabela przestawna na sterydach, pozwalająca na łatwą i wygodną analizę duuuuużej ilości danych i pobieranych z zewnętrznych źródeł informacji. Technicznie rzecz biorąc to ukłon w stronę zaawansowanych użytkowników, przyzwyczajonych do pracy z Excelem, dla których natomiast takie hasła jak BI, OLAP czy Analysis Services pozostają terra incognita. I dobrze – dla nich niech będzie ten oto ludek:
Miłego przekopywania się przez dane :)!