Święto niepodległości

Wczoraj, w ramach świętowania Dnia Niepodległości wybrałem się z dziećmi na organizowaną w środku Warszawy paradę. Była okazja, aby zobaczyć przemarsz wojsk, dotknąć czołgu czy pomachać flagą. Zdziwiły mnie trochę tłumy ludzi - ale w stolicy chyba każde wydarzenie z natury musi mieć charakter masowy. Nagle stanąłem jednak przed ciekawym problemem : czy informatyk jest/może być patriotą? Na pierwszy rzut oka odpowiedź wydaje się negatywna - w końcu to ta profesja w sposób diametralny zmieniła dotychczasowy tryb życia, budując od podstaw nowy, wirtualny świat. Żyjemy w czasach, gdzie pochodzenie człowieka, jego lokalizacja, strefa czasowa jest czymś wtórnym, często nieistotnym. Naczelnym hasłem była i jest komunikacja, łamanie wszelkich barier i ograniczeń - często z pominięciem norm i zwyczajów kulturowych.

Pracuję w wielonarodowej organizacji. Dość szybko przyzwyczaiłem się do dziwnie brzmiących nazwisk, twarzy, przeszedłem stosowne szkolenia z "diversity". Wbrew temu, co mówią niektórzy uważam, że nie chodzi tu tylko o polityczną poprawność, ale zwykły pragmatyzm. Coraz częściej gdzieś wysoko w hierarchii spotkać mogę kolegę, który do niedawna jeszcze pracował w mniej lub bardziej egzotycznym regionie na świecie. Takie "przesiedlenie" nie oznacza oczywiście utraty swych korzeni - na swej skórze mogę więc doświadczyć, jak różnie rozmawia się np. ze Skandynawami i Australijczykami. Mam więc cichą nadzieję, że jednym z warunków naszego sukcesu jest dążenie do równowagi pomiędzy globalną unifikacją, a potrzebami lokalnych społeczności.

Patriotyzm to dla mnie działanie na korzyść swojego kraju. Działanie, które powinno być naturalną częścią moich codziennych aktywności. Stąd moje wtykanie nosa w sprawy, które nie do końca zawodowo mnie dotyczą, np. inicjatywę LSE (Local Software Economy), a przede wszystkim uważne słuchanie tego co mówi lokalny rynek. Czy nie lepiej byłoby pracować "na swoim"? Na pewno nie lepiej byłoby skusić się na emigrację. Chyba więc jednak jestem patriotą.

PS. Zupełnie przypadkiem wśród pracowników MS poza Polską pojawił się wątek powrotu do kraju i utworzenia tu właśnie centrum rozwoju oprogramowania. Duch w narodzie nie ginie ;)